Letryzm uznawał, że we wszystkich dziedzinach sztuka osiągnęła maksymalne nasycenie i wraz z nadejściem Dadaizmu wyczerpały się możliwości dostępnych mediów, kierunków i teorii sztuki.
Jednocześnie następowała wielka rewolucja przemysłowa. Automatyzacja, produkcja seryjna, rozrastający się system mediów - letryści w tę stronę zwrócili się w celu ratowania sztuki i szukania absolutnie nowych wyrazów kreatywności artystycznej - i tak narodził się sytuacjonizm.
Tok rozumowania był taki: Z jednej strony, sztuka jaką znaliśmy do tej pory skończyła się. W ramach jakie znaliśmy do tej pory, wszystko jedno, czy muzycznych, malarskich, poetyckich - nie powstanie już nic nowego, nic rewolucyjnego. Z drugiej strony uprzemysłowienie wszelkich dziedzin produkcji sprawia, że nagle każdy przeciętny człowiek dysponuje ogromną ilością czasu wolnego. Sytuacjonizm postulował połączenie obu tych zjawisk i czynienie z codziennych sytuacji, pozornie nudnych i trywialnych, okazji do poszukiwań artystycznych, tworzenie SYTUACJI z pozornie zwyczajnych miejsc i zdarzeń, sytuacji zaspokajających potrzeby ludzi złaknionych sztuki i piękna, ale też przede wszystkim zmieniające znaną dotychczas rzeczywistość w zupełnie nową jakość, co pociągało za sobą (jak mieli nadzieję sytuacjoniści) zupełnie nowe rodzaje przeżyć, nieosiągalne przy odbiorze dotychczasowych gałęzi sztuki.
Sytuacjonizm prowadzi do ukucia terminu "psychogeografia". Letryści wywodzili się z warstwy mieszczańskiej, poza tym było wśród nich sporo architektów, co doprowadziło do dużego udziału krajobrazu miasta i mieszczańskiej mentalności w ich manifestach. Psychogeografia, jak sama nazwa wskazuje, badała wpływ określonych miejsc na psychikę, zależności między ludzkim postrzeganiem a miejskim pejzażem, zaskakującego wpływu niepozornych miejsc na doznania zmysłowe przechadzających się wśród nich ludzi.
Guy Debord jako połączenie sztuki, kontemplacji krajobrazu i buntu przeciw rutynie codziennej, żmudnej krzątaniny zaproponował "Derive" czyli dryfowanie, w uproszczeniu - błąkanie się po mieście, absolutnie pozbawione celu i sensu. Sensem był sam ruch, zaś celem - cokolwiek właśnie zaprzątnęło naszą uwagę. Stanowiło to dobry przykład pomysłu sytuacjonistów na przemianę "koniecznej nudy" w okazję do przeżycia piękna poprzez kontemplację i poczucie wolności. W końcu człowiek i tak musi przedostawać się z miejsca na miejsce, a najczęściej czyni to automatycznie i bezwiednie - tu mamy do czynienia z aktywnością odwrotną: Nieważny jest kierunek, ważne jest jakie miejsca przyzywają nas do siebie i odczucia, jakie wywołują.
Fajne źródła po polsku:
Dariusz Misiuna, "Każdy będzie żył we własnej katedrze"
Wykład i spacer po Gdańsku Wilfrieda Hou Je Bek
Marcin Sieńko, "Wrażenie estetyczne jako reakcja na rzeczywistość - kontra"
Po angielskiemu:
http://en.wikipedia.org/wiki/Psychogeography
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz