wtorek, 7 grudnia 2010

Osoba : Roman Buchała, kolekcjoner opakowań po czekoladach



Witam w nowym dziale, gdzie będę dodawać interesujące osoby znalezione w sieci.

Pan Roman kolekcjonuje opakowania po czekoladach od przeszło 30 lat. Zajrzyjcie na jego stronę

http://www.opakowaniaromek.neostrada.pl/

gdzie prezentuje swoje zbiory z różnych krajów oraz szczególnie cenne eksponaty w dziale "Białe Kruki" - na przykład egzemplarz przedstawiony powyżej z 1967 roku.

Zbieranie opakowań po czekoladach wbrew pozorom jest powszechnym i popularnym hobby, jak dowiadujemy się ze strony pana Romana, w Pradze ma miejsce zlot kolekcjonerów z całego świata.

Jako miłośnik designu i grafik z lat 40-80, znalazłem mnóstwo cacuszek w galerii pana Romana, na przykład brązowe palmy z Czech (lata 60-te), tabliczka kakaowo tłuszczowa z kwiatkiem (80-te), dosadny ali baba (70-te), przerażająca królowa śniegu, czerwony kapturek, mnóstwo dziewcząt - każda w innym kolorze, oraz pif paf!

i wiele, wiele innych...

poniedziałek, 6 grudnia 2010

Medycyna : Aura migrenowa

Dla tych ok. 90% z nas, którzy nigdy nie cierpieli na migrenę połączoną z zaburzeniami optycznymi, niemożliwe jest wyobrazić sobie tzw. "aurę", dziwne zjawisko optyczne polegające na wystąpieniu w polu widzenia zakłóceń w postaci rozbłyskujących punktów, zygzakowatych linii, stopniowo zwiększających swoją objętość, przed nastąpieniem ataku bólu.

Byśmy mogli trochę lepiej zrozumieć ów fenomen, mamy do dyspozycji kilka "symulacji" na YouTube, przygotowanych przez lub w konsultacji z chorymi dręczonymi przez to zjawisko:









wtorek, 16 listopada 2010

Stand Up : Doogie Horner w "America's Got Talent"



Podczas amerykańskiej edycji programy "Mam Talent" Komik Doogie Horner wszedł na scenę wiedząc dobrze, że zgromadzona publika nie cierpi występów typu stand-up. I faktycznie, już po pierwszym dowcipie: "Nie ufam ciężarnym. Mam wrażenie, że coś ukrywają!" publiczność zaczęła buczeć, a potem było już tylko gorzej...Ale czy na pewno? Doogie nie poddał się, wykrzykując dalsze dowcipy mimo protestu widzów, i wykrzykując żartobliwe obelgi. Stopniowo publika przestała wyć a zaczęła klaskać na stojąco z podziwem dla wytrwałości sympatycznego brodacza.

poniedziałek, 4 października 2010

środa, 29 września 2010

Malarstwo : Emil Nolde - Jesienne Morze VII (1910)

Płonie niebo, płonie morze, jesienne słońce zanim ustąpi zimowej szarości po raz ostatni zapala się żółcią, czerwienią i różem, dopiero po chwili obserwator oślepiony feerią barw odnajduje horyzont, ale łatwo go zgubić w tym tańcu odważnych kolorów.

poniedziałek, 27 września 2010

Popkultura : Conan o'Brien nie może marnować czasu


LNwCOB - Conan Can't Waste Any Time


Oto co się stało, gdy pewnego razu dyrekcja powiedziała Conanowi o'Brienowi (uwielbiam gościa) że za dużo czasu marnuje na głupoty zamiast przeprowadzać rzeczowe wywiady i omawiać wydarzenia z kraju i ze świata. Anarchia! I całkiem rytmiczny kawałek.

News

Jakoż widać chyba wyraźnie, że czasu na notki mam ostatnio mniej. Aby zapewnić napływ świeżej treści mimo trudniejszych warunków czasowych, zapowiadam na czas pewien zmianę w formule bloga (zapewne w przyszłości i w miarę możliwości odwracalną). Krótkie, rzeczowe wpisy na temat ciekawych faktów, tudzież zwiększona ilość muzyki i filmików opatrzonych lakonicznym komentarzem. Za stale wysoką jakość ręczy Jan Strach.

Pozdrawiam!

czwartek, 9 września 2010

Paranormalia : Lavender Town (Pokemon Blue/Red)



"Brzmi jak śmierć skradająca się na paluszkach" twierdzi pokemonmusicmaster, który na YouTube zamieścił powyższą ścieżkę dźwiękową z gry Pokemon. Powyższa muzyka gra kiedy gracz wkracza do niewielkiego miasta "Lavender Town" czy też po polsku "Lawandia". Miasto to jest miejscem spoczynku wszystkich zmarłych pokemonów, co dało początek kolejnej strasznej opowieści o "nawiedzonej grze" - powyższa melodia miała pierwotnie doprowadzać dzieci do ataków histerii i prób samobójczych (spokojnie, rzecz jasna w obecnej wersji usunięte zostały "ukryte tony" roztapiające rzekomo umysły naszych pociech). Legenda "klątwy Lavender Town" pozostaje legendą, lecz faktem pozostaje, że ta prymitywnie plumkająca melodia potrafi wywołać prawdziwe ciarki na plecach...

Treść legendy - język angielski

piątek, 3 września 2010

Polska : Główny Urząd Miar, sekunda przestępna, magiczny czwartek i polskie wzorce gęstości

Podczas kolejnej wycieczki po stronach polskich ministerstw, urzędów i instytucji, zatrzymałem się na dłużej w Głównym Urzędzie Miar. Urząd, odpowiadający za" zapewnienie wzajemnej zgodności i określonej dokładności wyników pomiarów przeprowadzanych w Polsce oraz ich zgodności z międzynarodowym systemem miar", zamieszcza na stronie sporo ciekawych informacji. Dowiedziałem się na przykład o sekundzie przestępnej, która dodana zostaje co kilka lat 30 czerwca lub 31 grudnia pomiędzy północą a godziną pierwszą czasu środkowoeuropejskiego, czyli pierwszą a drugą czasu polskiego, jako 0:59:60 . Ta wyjątkowa minuta ma więc 61 sekund. Ponieważ doba ziemska nigdy nie trwa równo 24 godziny, lecz "opóźnia" się o ułamki sekundy w stosunku do naszych zegarków, co kilka lat niezbędna jest kolejna "synchronizacja", gdy różnica przekroczy już 0,9 sekundy. Ostatnią sekundę przestępną mieliśmy 31 grudnia 2008 ( strona GUM podaje jeszcze poprzednią datę, 31 grudnia 2005).

Dużo o sekundzie przestępnej w polskiej Wikipedii

Również na stronie GUM dowiedziałem się, że za pierwszy tydzień kalendarzowy danego roku uznajemy pierwszy tydzień zawierający czwartek, i odpowiednio ostatnim tygodniem roku jest ostatni tydzień zawierający czwartek. GUM ilustruje to przykładem: "dni 1 – 3 stycznia 2010 roku należą jeszcze do 53 tygodnia 2009 roku, a dni 4 – 10 stycznia 2010 roku należą do 1 tygodnia 2010 roku."

Jeśli opuścimy stronę główną i zagłębimy się w archiwum biuletynów informacyjnych GUM, całkowicie darmowych i dostępnych w formacie PDF, możemy pomiędzy informacjami o targach i sympozjach dotrzeć do jeszcze większej ilości fascynujących informacji ze świata metrologii. Na koniec zamieszczam cytat z artykułu Pani Elżbiety Lenard na temat polskich wzorców gęstości, przypominający mi trochę fragment opowiadania science fiction:

"Laboratorium Gęstości dysponuje państwowymi wzorcami od ponad ćwierćwiecza. W 1983 r. świadectwa etalonu otrzymały dwa stanowiska: jednostki gęstości cieczy i jednostki gęstości ciała stałego. W latach dziewięćdziesiątych XX wieku zostały zastąpione monokryształem krzemu WASO 9.2 w kształcie prostopadłościanu o wymiarach 28 mm × 39 mm × 60 mm i masie ok. 153 g. (...) W 1998 r. WASO 9.2 został uznany za wzorzec państwowy w 1999 r. Jego gęstość w temperaturze 20 °C i przy ciśnieniu 101325 Pa wynosi: (2,3290889 ± 0,0000020) g/cm3.

W 2003 r. zakupiono wykonaną z monokryształu krzemu kulę SILO2, o masie ok. 1 kg, a dokładnie: (0,99730841 ± 0,00000030) kg i średnicy ok. 93,6 mm (...) Gęstość kuli SILO2 w temperaturze 20 °C i przy ciśnieniu 101325 Pa wynosi: (2,32911453 ± 0,00000152) g/cm3.

Jednostkę miary gęstości przekazuje się na stanowisku ważenia hydrostatycznego. Mieści się ono w klimatyzowanym pokoju w piwnicy, na betonowym postumencie niezwiązanym z budynkiem. Na konsoli z labradorytu, leżącej na czterech granitowych kolumnach, stoi waga-komparator AT1005. Pod konsolą, w termostacie TV7000 (o pojemności 70 dm3), stojącym na podnośniku hydraulicznym, umieszcza się cylinder szklany (o pojemności 20 dm3 albo 3 dm3) albo zanurzane w głębi cieczy wodoszczelne naczynia hydrostatyczne (o pojemności 3 dm3 albo 1 dm3). Pod wagą znajduje się odpowiednie zawieszenie hydrostatyczne (trójpoziomowa albo jednopoziomowa szalka), a pod konsolą umieszczone jest sterowane elektronicznie urządzenie do podnoszenia wzorców lub próbek. Jako ciecze immersyjne stosuje się nonan lub pentadekan. Temperaturę cieczy mierzy się za pomocą odpowiednio rozmieszczonych czujników termometrów oporowych współpracujących z mostkiem F700B lub MKT 25."

Biuletyn z powyższym artykułem.

A tak wyglądają nasze krajowe wzorce gęstości, od lewej SILO2 i WASO 9.2.

czwartek, 2 września 2010

Gry Komputerowe : Ben "Yahtzee" Croshaw

Ben Croshaw tworzy gry komputerowe w oparciu o popularny, darmowy system AGS. I od lat zbiera wyrazy uznania internetowego tłumu, i słusznie, ponieważ każde z jego dzieł to mistrzostwo atmosfery, suspensu, fabuły. Szczególnie wsławił się epicką serią o "John de Foe" o morderczych duchach i krwawym spadku przekazywanym przez pokolenia. Każda część rozgrywa się w innym miejscu i czasie, i każda imponuje rozmachem i konstrukcją, tym bardziej że to Croshaw jest tu programistą, autorem grafiki, muzyki i fabuły. Zdumiewające, jak wiele napięcia potrafi wywołać dwuwymiarowa gra o prostej grafice, i ile życia potrafił tchnąć autor w pikselowych bohaterów. Poszczególne części:

5 Days a Stranger
7 Days aSkeptic
Trilby's Notes
6 Days a Sacrifice

W żadnym razie nie należy poprzestać tylko na tym "czteroksięgu". Każda z proponowanych przez Bena gier to perełka.

Trylogia o Arthurze Yahtzee, zaprogramowana przez nastoletniego Bena w Visual Basic;
Trylogia o Robie Blanc'u i jego kosmicznych przygodach;
1213, platformowy horror o uciekinierze z zakładu dla obłąkanych;
The Art Of Theft, zręcznościowa symulacja włamywacza - dżentelmena.

Poza pisaniem gier, Ben Croshaw pisze i animuje dla internetowego magazynu o grach i graczach The Escapist, gdzie w serii "Zero Punctuation" dowcipnymi filmikami ilustruje swoje doświadczenia z najnowszymi tytułami.

piątek, 27 sierpnia 2010

Herby : Nisko


http://demotywatory.pl/273995/Konkurs-na-herb-Niska

Powyższy demotywator autorstwa KotKi169 trafnie oddaje pierwsze wrażenie po zetknięciu się z obecnym herbem miasta Nisko. Sam herb jednak nie jest żartem: dokładnie tak wygląda. Na tle srebrno-czerwonych pasów, na ciemnozielonej murawie stoi jasnozielona jodła, pod nią umieszczone trzy głazy narzutowe w postaci ciemnobrunatnych owali. Przez murawę, i, jak by nie patrzeć, przez drzewo i niebo przepływa jasnoniebieska rzeka San.

Poniższa historia powstania herbu może nieco tłumaczy to radosne zamieszanie:

“Przyjętym było, że kapitanowie drużyn wręczali sobie przed zawodami proporczyki, na których zawsze figurował herb miasta. W Nisku nie było proporczyków, bo Nisko nie miało herbu. Wówczas kilku sportowców (wymienieni z nazwiska zostali pan Stanisław Maroszek i Władysław Samek) zebrało się i zaprojektowało herb miasta Niska. Władze miejskie i powiatowe projekt zatwierdziły i w ten sposób sportowcy mogli na zawodach wręczyć wyszyty na jedwabiu proporzec z herbem Niska.” (Strona UMiG Nisko, za Janem Chruścielem)

Stąd też mogą wynikać niezgodności z zasadami heraldyki: Na herbie nie może być kilku odcieni koloru zielonego, jak również niedozwolone jest nakładanie barwy na barwę (tzw. zasada alternacji), w tym wypadku koloru niebieskiego na zielony oraz czerwony.

Geografia : NORC.pl

Google Streetview jest wspaniałe - umożliwia przejście z trybu mapy bezpośrednio na ulice oglądanego miasta. Niestety, póki co magiczne samochody Google jeszcze nie zajechały na polskie ulice, i musimy zadowalać się zdjęciami satelitarnymi. Jednak jeśli jesteśmy szczęśliwcami mieszkającymi w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu lub Poznaniu, jest coś takiego jak google streetview dla polski w tych regionach. Strona NORC.pl całkiem zgrabnie spełnia tę rolę, choć zdjęcia nie są najświeższe, a pogmatwana "strzałkowa" nawigacja potrafi zakręcić w głowie. Jednak jak mogę śmieć narzekać, skoro dzięki NORC.pl mogę obejrzeć sobie większość mojego miasta?

www.norc.pl

piątek, 30 lipca 2010

Muzyka : Anthony Braxton



Multiinstrumentalista i wieczny eksperymentator Anthony Braxton słynie ze swojego baaardzo nieortodoksyjnego podejścia do zapisu muzyki. Wykonawcy jego utworów nieraz drapią się z zakłopotaniem w głowę po otrzymaniu takich na przykład instrukcji wykonania utworu:

piątek, 25 czerwca 2010

Paranormalia : Zwarcie w mózgu Britney



Zazwyczaj na blogu nabijam się z rzeczy "paranormalnych" ponieważ zwolennicy tych "paranormalnych" teorii sami te zjawiska wywołują, próbując oszukać innych, lub dopatrują się śmiesznie fantastycznych fenomenów w zdarzeniach, które można całkowicie racjonalnie wytłumaczyć. Dla mnie zjawisko paranormalne, to zjawisko, którego nie da się wytłumaczyć. I dla mnie paranormalne jest to, co stało się z Britney w prezentowanym fragmencie wywiadu. Z jakiegoś powodu to co się tu dzieje wywołuje u mnie ciarki. Z komentarzy na YouTube widzę, że nie jestem jedyny. Nic tak nie przeraża jak coś, czego nie jesteśmy w stanie wyjaśnić. Interpretacje proponowane przez widzów: Smutek po rozstaniu z Justinem, załamanie nerwowe, rozdwojenie jaźni (przez moment wydaje się, jakby rozmawiała z kimś niewidzialnym), kontrola umysłu od wczesnego dzieciństwa, awaria wypranego mózgu - w reakcji na słowo "weird". JEdno jest pewne - coś jest tu bardzo nie w porządku.

Ptaki : Ciekawostki, cz.1


1. Głuchy głuszec

Podczas toków, głuszec niezmordowanie wykonuje pieśń składającą się z 4 tonów:
-klapanie (podobne jak u bociana)
-trelowanie (jak szczebiot kłócących się wróbli)
-korkowanie (jeden dźwięk jak przy wyciąganiu korka z butelki)
-szlifowanie (jak ostrzenie kosy osełką)
Podczas szlifowania, które trwa 1-2 sekundy, ptak zamyka oczy i wypręża szyję, na moment tracąc kontakt ze światem zewnętrznym. Mówi się, że podczas wykonywania tego dźwięku ptak na moment głuchnie (stąd jego nazwa), co przez wieki skwapliwie wykorzystywali myśliwi, aby podejść ptaka podczas polowania. Obecnie jest objęty ochroną ścisłą.


2. Nogale

Ptaki z rodziny nogali, zamieszkujące region Australazji, są interesujące z dwóch powodów.

Po pierwsze, niektóre gatunki nogali w ogóle nie wysiadują jaj. Zamiast tego, samiec usypuje wielki kopiec z gnijących gałązek i resztek roślin, gdzie samica składa jaja. Następnie ojciec regularnie zagląda do kopca i zanurza w nim dziób, z wielką precyzją stwierdzając, czy ciepło wydzielane w procesie gnicia jest wystarczające, czy może odrobinę za wysokie, i w miarę potrzeby usuwa bądź dokłada kolejne warstwy roślin.

Nie spieszmy się jednak z nazywaniem nogali troskliwymi rodzicami. Jest wręcz przeciwnie, rodzice pozostawiają pisklęta własnemu losowi. Mały pisklak sam wydostaje się z jaja, sam wygrzebuje się z kompostu, i od samego wyklucia ma świetny wzrok, pełne upierzenie, i od razu potrafi biegać i polować na pożywienie., zaś niektóre gatunki - potrafią fruwać jeszcze tego samego dnia co się wykluły!


3. Gołąb grzywacz

Gołębie grzywacze mogą wydawać się lepszymi rodzicami, ale niestety iluzja doskonałej rodziny pryska w momencie gdy gniazdo jest zagrożone. Zamiast wzorem innych gatunków ryzykować życie by chronić młode, mama i tata odfruwają czym prędzej na niewielką odległość, ponuro obserwując jak ich dzieci dziobiąc i trzepocząc same bronią się przed napastnikiem.


czwartek, 17 czerwca 2010

Język : Będą Państwo mogli - czy będziecie Państwo mogli?

Jak wyjaśnia pani prof. dr hab. Małgorzata Kita, rozwiązanie dylematu jest dosyć proste. Zamieńmy liczbę mnogą na pojedynczą.

"Będą Państwo mogli" zmienia się w "Będzie Pan mógł"
"Będziecie Państwo mogli" zmienia się w "Będziesz Pan mógł"

Jak wiadomo, forma typu "Będziesz Pan mógł", choć jeszcze w pierwszej połowie XX wieku popularna, obecnie uważana jest za niestosowną, a nawet wręcz niegrzeczną. Zmiana liczby pojedynczej na mnogą łagodzi nieco ten dysonans, tym niemniej, jeśli chcemy w 100% być odebrani jako osoby grzeczne i poprawne, używać powinniśmy formy "Będą Państwo mogli".

Pani profesor udziela rad językowych w Poradni Językowej, fantastycznej stronie, gdzie można znaleźć dosłownie tysiące odpowiedzi na nurtujące nas językowe niepewności.

Geografia : Komisja Nazw Miejscowości i Obiektów Fizjograficznych

Komisja Nazw Miejscowości i Obiektów Fizjograficznych, działająca przy Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji, decyduje o znoszeniu, tworzeniu, zmianach nazw polskich miejscowości, przysiółków, leśniczówek, dzielnic, organizując kilka razy do roku posiedzenia, podczas których rozpatrywane są podania najróżniejszych władz i jednostek o zmiany w nazwach ich miejscowości.

Na stronie można obejrzeć protokoły z posiedzeń, i chociaż najczęściej zmiany podyktowane są kwestiami administracyjno-historycznymi, to w oczy rzucają się wsie i dzielnice, o ciekawie brzmiących nazwach, gdzie mieszkańcy postulują o zmianę nazwy prawdopodobnie przede wszystkim by na zawsze pożegnać nieciekawe skojarzenia. Jednak surowa komisja nie rozdziela pochopnie zezwoleń na zmiany, każdy postulat jest rozpatrywany osobno i bezwzględnie. Poniżej przykładowe rodzynki z kilku ostatnich posiedzeń:

W ciągu ostatnich 4 posiedzeń KNMiOF, pozytywnie zaopiniowano zniesienie lub zmiany następujących miejscowości, wsi, dzielnic, przysiółków:

Murzynowo, Nowy Jork, Stare i Nowe Niemyje, Wybudowanie, Stoisko, Kutaszewo, Kuprianowo.

Negatywnie zaopiniowano:

Długoniedziela, Syberia, Żarówka, Stęgawica, Gumowo-Józefina, Jebramki, Kwiatuszki Małe.

Do wyjaśnienia skierowano nazwy: Suczki i Samoklęski.

Chociaż obecnie działalność Komisji często sprowadza się do omawiania kwestii typu myślnik w nazwie miejscowości Jastrzębia-Góra, czy kropka nad Ż w miejscowości Wola Żarczycka, trzeba pamietać, że to właśnie owa komisja w latach 1934 - 1939 ustanowiła urzędowe, oficjalne nazwy wszystkich polskich miast ustawą obowiązującą aż do 2003 r., zaś po roku 1948 dokonała tytanicznego dzieła nadania polskich nazw 32 000 miejscowości na Ziemiach Odzyskanych po II Wojnie Światowej.

Podczas repolonizacji kilka miejscowości otrzymało nazwy na cześć wybitnych polskich działaczy na arenie krzewienia i walki o język polski:

Mrągowo na cześć K. C. Mrongoviusa,
Giżycko na cześć G. Gizewiusza,
Dzierżoniów na cześć Jana Dzierżonia,
Kętrzyn na cześć Wojciecha Kętrzyńskiego.

Również profesor Srokowski został uwieczniony w nazwie wsi gminnej Srokowo w powiecie kętrzyńskim.

Jeszcze trochę o KNMiOF na polskiej Wikipedii,
Strona KNMiOF.

piątek, 11 czerwca 2010

Stand Up : Louis CK o byciu bez kasy



Nikt nie potrafi uczynić bankructwa tak absurdalnie zabawnym, jak Louis CK. "Na moim koncie jest teraz minus 10 dolarów. W tej chwili nie mam nawet 0 dolarów! Nie stać mnie nawet na darmowe rzeczy!"

wtorek, 8 czerwca 2010

Technika : Automat Maillardet'a



Henri Maillardet był szwajcarskim mechanikiem żyjącym w Londynie w XVIII w. Henri wraz z braćmi tworzył zegary i zegarki ręczne, jednak najbardziej znany był z niesamowicie złożonych mechanizmów zwanych automatami - mechanicznych lalek napędzanych sprężynowo, zaprogramowanych za pomocą niesamowitej ilości przekładni, kół zębatych i krzywek, tak że mogły wykonywać niebywale złożone czynności z precyzją zbliżoną do ludzkiej. Ukoronowaniem twórczości Maillardeta jest niewątpliwie ten mechaniczny chłopiec ukazany powyżej, dziś uznawany za najbardziej skomplikowany automat tego typu jaki kiedykolwiek powstał. Automat został przywieziony do Instytutu Franklina w Filadelfii w roku 1928 w zupełnej rozsypce. Rodzina, która przechowywała u siebie maszynę, znacznie uszkodzoną przez ogień, wiedziała że była w posiadaniu czegoś wyjątkowego i zdecydowali się oddać szczątki do uczelni, gdzie przez kilka lat pracował nad nimi sztab specjalistów, by doprowadzić automat do stanu idealnego.

Chłopiec po nakręceniu potrafi w zależności od wybranego programu napisać trzy wiersze (po francusku i angielsku), jak również narysować skomplikowane obrazki: okręt na morzu, amorki strzelające z łuku i szybujące po niebie, orientalne budowle. Po napisaniu ostatniego wiersza, chłopiec podpisuje się: "Napisane przez automat autorstwa Maillardet'a". Nie było potrzeby zatrudniać detektywów by wytropili twórcę tego arcydzieła - maszyna sama podała nazwisko swojego twórcy zdumionym naukowcom.

Po angielsku o automacie na stronie Instytutu Franklina

piątek, 21 maja 2010

wtorek, 18 maja 2010

Medycyna : Sakada

Człowiek tak naprawdę nigdy nie patrzy na nic nieruchomo. Choć może się wydawać, że wzrok utkwiliśmy w jednym punkcie i nie odrywamy odeń oczu nawet na moment, nasze gałki oczne przez cały czas wykonują ruchy sakadyczne, czy też po prostu sakady. Są to mikroprzeskoki źrenicy, podczas których mózg rejestruje jeden po drugim wszystkie interesujące szczegóły zlokalizowanego przed nami obrazu. Oprócz tego w oku występują mikrosakady, wykonywane nieprzerwanie z częstotliwością nawet kilkudziesięciu herców, niedostrzegalne gołym okiem.

Ponieważ czopki i pręciki w naszym oku działają na zasadzie rejestracji zmian w oświetleniu, informacje te muszą być bez przerwy odświeżane przez nasz mózg, w przeciwnym razie niezmieniający się obraz przestałby być przez nas dostrzegany (brak zmian w naświetleniu) już po paru sekundach obserwacji. Drgania i przeskoki gałek ocznych sprawiają, że jesteśmy w stanie przez cały czas widzieć wszystkie interesujące nas szczegóły obrazu.

Co jeszcze ciekawsze, nasz sprytny mózg stosuje tzw. maskowanie sakadyczne, czyli po prostu ukrywa przed nami fakt, że jakikolwiek dodatkowy ruch oczu ma miejsce. Obserwując własne oczy w lustrze nie zarejestrujemy sakady nigdy - dopiero druga osoba, bacznie obserwując z bliska nasze oczy zauważy drobne drgania źrenic, bez przerwy "dostrajające" nasze oczy. Również rozmazanie obrazu, które powinno przecież mieć miejsce przy stałych przeskokach wzroku z punktu na punkt, jest od razu niwelowane przez mózg, dzięki czemu postrzegamy całość obrazu w stałej, niezmiennej, "wysokiej jakości" zamiast w postaci ciągu szczegółów w rozmazanym ogóle.

Nystagmus, czyli oczopląs, jest zjawiskiem objawiającym się patologicznymi - nieuzasadnionymi z biologicznego punktu widzenia - dużymi sakadami, czyli przeskokami oka w miejsce niewłaściwe, które organizm nieustannie stara się niwelować, "ustawiając" oczy we właściwej pozycji. W efekcie, gałka oczna bez przerwy drży, pionowo, poziomo, ruchem kołyszącym. Oczopląs może być wrodzony, może nastąpić na skutek urazu, służy też jako punkt orientacyjny w diagnozie wielu schorzeń, między innymi nowotworu mózgu, wylewu, stwardnienia rozsianego, charakterystyczne jest również dla albinizmu. Również zatrucie narkotykami bądź niektórymi pierwiastkami może wywołać oczopląs. Niepatologiczny oczopląs może zostać wywołany przez szybko przesuwające się przed oczami obrazy, zmiany temperatury czy ruch pod określonym kątem.

Saccade, angielska wikipedia
Saccadic masking, angielska wikipedia
Oczopląs, polska wikipedia
Wiele przykładów oczopląsu na Youtube

piątek, 14 maja 2010

Malarstwo : Roman Opałka "Obrazy Liczone"

Najprościej mówiąc, Roman Opałka maluje czas. Od roku 1965 owładnięty jedną ideą, nieskończenie kontynuuje swój cykl "obrazów liczonych", który zakończy się dopiero z chwilą jego śmierci. Jego pomysł budzi podziw zarówno żelazną konsekwencją jak i geniuszem swojej prostoty. Artysta od ponad 40 lat każdego dnia przez kilka godzin maluje białą farbą na płótnie kolejne liczby, obecnie sięgające już kilku milionów. Każde płótno jest pokryte o 1% jaśniejszym odcieniem szarości. Pod koniec cyklu artysta ma zamiar malować już białym kolorem na białym tle. Jednocześnie, podczas malowania artysta nagrywa swój głos odczytujący każdą napisaną liczbę, oraz robi fotografię swojej twarzy, rejestrując jak nieubłaganie niszczy ją czas. Nie przychodzi na myśl żaden inny artysta, który poświęcił całe swoje życie na nic innego, jak tylko zapis upływu swojego życia, w sposób jednocześnie ogromnie podniosły i śmiesznie daremny. Zebrane w galerii, zawieszone obok siebie, ze stopniowo coraz starszą twarzą artysty patrzącą obojętnie na widza obok każdego płótna zapełnionego malutkimi cyframi, malowidła robią piorunujące wrażenie - oto prawdziwe dzieło życia, trwający już pół wieku rytuał jednego człowieka, niestrudzenie opisującego czas aż do momentu, gdy jego własny czas się skończy.

wikipedia angielska
wikipedia polska
o Romanie Opałce na www.culture.pl

poniedziałek, 10 maja 2010

IF : Condemned

Kolejna gra typu Interactive Fiction, która zrobiłą ostatnio na mnie wrażenie, to "Condemned", autor: Mark Jones. Być może nieco rażąca linearnością - duże porcje gry wymagają jedynie wciskania dowolnego klawisza, by serwować graczowi kolejne długie akapity z góry narzuconej fabuły - jednak jakże warto w tę opowieść się zagłębić! Zaczynając od klaustrofobicznego garażu, który - rzecz jasna - jest tylko głęboką metaforą - przeskakujemy w rowerową podróż z młodszą siostrą - beztroska przygoda staje się pretekstem do poznania rodzinnych problemów dwójki bohaterów - nieporadnego nastolatka, starającego się dopasować do nowego towarzystwa po przeprowadzce, i jego rezolutnej siostry Jill. I ich matka, i coś, co zgrzyta i zaczyna siać niepokój dużo głębszy niż banalne rodzinne perypetie...I znowu ten garaż - czyściec, dziwne przenośnie religijne, które nie wiadomo czemu mają sens, dziwny nieznajomy z zakrytą twarzą, i nieznośne, niedające się przepędzić widmo nieuchronnej katastrofy. W jednej chwili niepewny siebie nastolatek popisujący się przed głupkowatymi kolegami, za chwilę - kataklizm, ponury symbolizm, mistyczne odkupienie, a może horror, z którego nie ma ucieczki?

Czy potraktujemy "Condemned" jak powieść interaktywną, czy grę, produkcja broni się znakomicie w każdym kontekście. Dla lubiących trochę poczytać miłośników mocnych, i trochę dziwnych, wrażeń.

Gra i walkthrough do ściągnięcia tutaj (do otworzenia programu potrzebny jest interpreter, na przykład Windows Frotz)

czwartek, 6 maja 2010

Muzyka : Grupa KOT



Poznańska muzyczno/performerska Grupa Kot to poeta/raper Wojciech Bąkowski snujący enigmatyczno-apokaliptyczne monologi do wtóru dwóch magnetofonów kasetowych. Czasem frapujące, czasem pretensjonalne, jednak na pewno oryginalne, a tego nam w kraju brakuje.

Grupa Kot udostępnia swoje utwory na lastfm.

środa, 5 maja 2010

Poznań : Katastrofa tramwajowa 1993

Najpoważniejszy i największy wypadek tramwajowy w Poznaniu miał miejsce w roku 1993. W środę 8 września 1993 o godzinie 14:47 kierowca tramwaju linii 10 zamiast maksymalnie spowolnić pojazd przed zwrotnicą na skrzyżowaniu ulicy 28 czerwca 1956 i Pamiątkowej, wjechał na nią z pełnym impetem. Zwrotnica była przestawiona w prawo i tramwaj wykoleił się i runął na lewy bok przed restauracją "Metalowiec" znajdującą się wówczas na narożniku. Drugi wagon dopchnął tramwaj do ściany, powodując dodatkowe zniszczenie. Akcja ratunkowa trwała dwie godziny. Widok był makabryczny, ludzie w strugach krwi - 60 osób zostało rannych, niektórzy zostali poważnie okaleczeni na resztę życia. 3 osoby zginęły na miejscu, dalsze 2 zmarły w szpitalu. Kierowca tramwaju przeżył i został skazany na 3 lata pozbawienia wolności. Nie wiadomo, czemu na skrzyżowaniu nie zwolnił do przepisowych 5 km/h. Ponoć chciał dogonić kierowcę Żuka, który parę minut wcześniej rozbił mu lusterko...

Drugi, mniej uszkodzony wagon 109 jeździ do dzisiaj w składzie ze 108, oczywiście wielokrotnie remontowany i modernizowany.

M. Durczok, "Tragiczny wypadek w Poznaniu" - relacja ze zdarzenia i zdjęcia wypadku

Wilda do dziś pamięta tragiczną środę'93
- NaszeMiasto.pl

Jan Strach : Underpolen


I znów dłuższe przerwy, tym razem spowodowane moim nowym przedsięwzięciem: Założyłem wreszcie stronę internetową dla mojej wytwórni Underpolen. Zebrane są tam wszystkie płyty kiedykolwiek nagrane przeze mnie i moich znajomych, z opcją odsłuchu i ściągnięcia pojedynczych piosenek lub całych albumów. Naturalnie chętnie nawiążemy współpracę z nowymi muzykami. Strona w j. angielskim.

Polski Netlabel Underpolen - zapraszam

piątek, 23 kwietnia 2010

Herby : Gogolin

Na herbie miasta Gogolin, w obecnej formie stosowanego od 1987 widzimy następujące elementy: Biały piec wapienny, symbol przemysłu wapienniczego który przyczynił się do rozwoju miasta; złote kłosy zboża, symbol gospodarności i dostatku, zaś na tle pieca tańcują Karolinka i Karlik, znani ze śląskiej pieśni ludowej "Poszła Karolinka...", która, jak czytamy na stronie miasta, "odegrała ważną rolę w procesie zachowania języka polskiego na Ziemi Piastowskiej".

Jakkolwiek rola "Karolinki" musi być znacząca (piosenka jest hymnem miasta, a pomnik Karolinki i Karlika stoi od 1967 roku w centrum miasta), to obecny herb jest po prostu nieładny, niesymetryczny, z sylwetkami zakreślonymi grubą krechą, niedbale stapiającymi się z powierzchnią pieca.

Inna wersja herbu, widoczna na stronie Wikipedii, jest trochę spokojniejsza, ale przez nadmiar kresek wygląda jak szkic.

środa, 21 kwietnia 2010

Języki : Hangyl

Hangyl, zależnie od transkrypcji również Hangeul, Hangul czy Hankul, jest to alfabet koreański. Jako jeden z nielicznych powszechnie używanych alfabetów nie wyewoluował on przez tysiące lat z hieroglifów czy piktogramów, lecz został stworzony od podstaw w okolicach lat 1440. Przez długi czas Hangyl pozostawał w cieniu dominujących w Korei systemów łączących piktogramy chińskie z rodzimymi oznaczeniami końcówek. Hangyl w swojej prostocie używany był przez warstwy o niższym statusie w Korei, czyli kobiety, dzieci, osoby bez wykształcenia. Dopiero w wieku XX rozpowszechnił sie system łączący Hangyl oraz znaki chińskie, oraz pojawiła się nazwa "Hangyl" od "Han"- "Wielkie" i "Geul" - "Pismo". Od lat 1940 zaprzestano nauki chińskich piktogramów w koreańskich szkołach. Obecnie znaki chińskie powróciły, lecz ich używanie jest sprawą absolutnie dowolną. Większość książek i dokumentów pisanych jest obecnie całkowicie za pomocą Hangyl, zaś chińskie piktogramy mają funkcję bardziej dostojną i odświętną. Obecny sposób pisania jest jak w alfabetach łacińskich: Od lewej do prawej, w poziomych rzędach, czytane od góry do dołu.

Przez wielu językoznawców Hangyl uważany jest za alfabet "doskonały". Dlaczego? Otóż wygląd i podział liter oparty jest bezpośrednio o właściwości fonologiczne dźwięków, czyli ich brzmienie i sposób ich wytwarzania w jamie ustnej. Mamy więc:

grupę spółgłosek tylnojęzykowych, reprezentowaną przez dźwięk "g" - ㄱ
ㄱ - przedstawia ułożenie języka dotykającego tylnego podniebienia podczas tworzenia dźwięku.

grupę spółgłosek dziąsłowych, reprezentowaną przez dźwięk "n" - ㄴ
ㄴ - przedstawia ułożenie czubka języka dotykającego dziąsła podczas tworzenia dźwięku.

grupę spółgłosek wargowych, reprezentowaną przez dźwięk "m" - ㅁ
ㅁ - przedstawia widziane z przodu ułożenie warg podczas tworzenia dźwięku.

grupę spółgłosek zębowych, reprezentowaną przez dźwięk "s" - ㅅ
ㅅ są to widziane z boku zęby.

grupę spółgłosek zwartych, "gardłowych" reprezentowaną przez dźwięk "ng" - ㅇ
ㅇ przedstawia przekrój gardła.

Spółgłoski z każdej grupy są wariacjami spógłoski podstawowej uzupełnionymi o dodatkowe linie pionowe i poziome, również najczęściej starającymi się symbolizować "wygląd" dźwięku w oparciu o różne ułożenia aparatu mowy (na przykład: "k" - ㅋ lub "p" - ㅍ).

Podczas tworzenia wyrazów, pojedyncze znaki spółgłoskowe i samogłoskowe łączone są w sylabogramy - bloki sylabowe:

Powyżej słowo "Hangeul" pisane w alfabecie Hangyl, podzielone na sylaby "han" i "geul"

Hangyl na Omniglot.com
Hangyl w polskiej Wikipedii
Trochę obszerniej, Hangyl w angielskiej Wikipedii

wtorek, 20 kwietnia 2010

Paranormalia : Reptilianie


Jak to mawiają, prawda dziwniejsza jest od fikcji, a paranoiczni poszukiwacze "prawdy" odnajdą teorie spisku absolutnie wszędzie. Jak jednak doszło do tego, że obecnie tysiące ludzi na świecie (jeśli wierzyć statystykom) wierzy, że pod powierzchnią naszej planety żyje prastara rasa trzymetrowych ludzi-jaszczurów pijących krew, sprawujących władzę na Ziemi poprzez terror, strach i telepatię. Widzicie, reptilianie potrafią zmieniać swój kształt na jaki tylko sobie zażyczą - a zwolennicy teorii już od lat za pośrednictwem internetu i youtube bezlitośnie obnażają prawdziwe, gadzie oblicza ukryte za twarzami najbardziej znanych i popularnych aktorów, artystów, polityków. Okazuje się, że sprytne stworzenia nie do końcą potrafią zapanować nad przybranymi ludzkimi formami, a dzielni wojownicy o prawdę zapalczywie wskazują na jaszczurze źrenice George'a Busha, Hillary Clinton, Billa Clintona, czy gadzi język Johna McCain'a i Larry'ego Kinga (bo czyż prawdziwi ludzie tak często oblizują wargi?). Tradycyjnie jak ze wszystkimi paranormaliami, natychmiast pojawiają się bojownicy tak zapalczywi, że zaczynają manipulować obrazem, by udowodnić swoje teorie. "Dziwne oczy!"; "Dziwne rzeczy dzieją się z twarzą reportera!"; "Kobieta w telewizji wydaje gadzi syk!". I dużo, dużo więcej... I znów mimo godnych potepienia oszustw obrazem, znów imponuje mi ludzka wola, by zawsze i wszędzie, nawet w najzwyklejszych rzeczach szukać czegoś niesamowitego i niezbadanego. C No i równie imponujaca selekcja - by widzieć tylko to, co pasuje do naszej teorii, a resztę ignorować. Nikt nie pyta: Czemu "dziwne oczy" oglądane klatka po klatce, wyglądają jak namalowane czarną farbą? zemu razem z twarzą reportera zmienia się koszula? I jeszcze owa niesamowita moc sugestii: Patrząc w ogromnym zbliżeniu na oczy czy języki reporterów nie dostrzeżemy nic niesamowitego, lecz z chwilą gdy ktoś zasugeruje nam wzorzec, którego mamy się dopatrywać - nagle wszystkie źrenice są podłużne, a ludzkie języki co chwila strzelają spomiędzy warg, o wiele, wiele za często...

I jeszcze trochę Bogu ducha winnych reporterów, podejrzanie mrugających, poddanych ciężkiej kompresji, wraz z tłem, krawatami,koszulami...

sobota, 20 marca 2010

Poezja: ee cummings "i carry your heart with me"

cummings operuje najprostszym językiem na mistrzowskim poziomie, zwykłe słowa i wyrażenia niepostrzeżenie łączą się w symfoniczne, przepiękne wyznanie miłości.

i carry your heart with me(i carry it in
my heart)i am never without it(anywhere
i go you go,my dear; and whatever is done
by only me is your doing,my darling)
i fear
no fate(for you are my fate,my sweet)i want
no world(for beautiful you are my world,my true)
and it's you are whatever a moon has always meant
and whatever a sun will always sing is you

here is the deepest secret nobody knows
(here is the root of the root and the bud of the bud
and the sky of the sky of a tree called life;which grows
higher than the soul can hope or mind can hide)
and this is the wonder that's keeping the stars apart

i carry your heart(i carry it in my heart)

środa, 10 marca 2010

Land Art : Tim Knowles

Tim Knowles, niesamowity artysta niestrudzenie w swojej twórczości wytycza nowe ścieżki między przyrodą a sztuką.

Z pomocą hełmu z żaglem odbył serię spacerów, dopasowując kierunek spaceru do kierunku wiejącego wiatru.

Trzymając zestaw silnych latarek szedł w środku nocy górskimi dróżkami coraz bardziej oddalając się od aparatu. Dzięki bardzo długiemu czasowi ekspozycji trasa jego spaceru jawi się jako jedna błyszcząca linia, wijąca się w mroku nocy.

Tim Knowles fotografował też odbicie księżyca w falującej wodzie jeziora z długim czasem ekspozycji, tworząc fantazyjną wypadkową światła i fal.

Przymocowywał pisaki do gałęzi rozmaitych drzew. Poruszane wiatrem, drzewa z czasem tworzyły własne abstrakcyjne arcydzieła.

Strona artysty

piątek, 5 marca 2010

IF : Sunset Over Savannah


W tym dziale prezentować będę dzieła IF (Interactive Fiction - Fikcja interaktywna czyli tekstówki, w których eksplorujemy otoczenie wpisując komendy słowne). A pierwszym kandydatem, który przychodzi mi do głowy jest Sunset Over Savannah autorstwa Ivana Cockruma - gra która zachwyca momentalnie, aczkolwiek - wstyd się przyznać - nie ukończyłem jej mimo już kilku podejść...

A fabuła jest następująca: Jest późne lato, późne popołudnie - właśnie kończysz swój kilkutygodniowy wypoczynek w miejscowości Savannah i udajesz się na swój ostatni spacer po plaży. W twojej głowie fruwają sprzeczne myśli - a może rzucić tą biurową robotę i zostać tutaj jeszcze dzień, jeszcze trochę...na takich trudno uchwytnych, błyszczących zdumieniach opiera się treść SoS. Jak trafnie zauważył jeden z recenzentów, urok gry polega na magii, jednak nie oczywistych wieżach ognia produkowanych przez czarowników jak w wielu propozycjach fantastycznej IF - tu chodzi o magię ukrytą, której małe kawałki iskrzą pomiędzy z pozoru zwykłymi miejscami i przedmiotami - w paszczy piaskowego smoka, w tajemniczym staruszku łowiącym ryby, w chłodnym cieniu pod pomostem...naprawdę, trzeba zagrać, żeby się przekonać.

Sunset Over Savannah

Do gier IF potrzebne bywają interpretery - w tym wypadku by odpalić grę trzeba ściągnąć program Frotz.


czwartek, 25 lutego 2010

Muzyka: Michael Manring "The Enormous Room"

Co robi artysta, który osiągnął poziom absolutnej wirtuozerii na swoim instrumencie? Basista Michael Manring wyposażył swój bas w cztery detunery - na każdej strunie - które pozwalają jednym ruchem zmienić brzmienie struny o ton wyżej lub niżej - jak również w przełącznik z drugiej strony, zmieniający brzmienie wszystkich strun naraz. Po czym tworzy magiczną przestrzeń dźwięcznych flażoletów i falujących nut, grając jednocześnie na strunach i 5 detunerach, w ciągle zmieniającym się strojeniu, jakby była to najprostsza rzecz pod słońcem.

piątek, 19 lutego 2010

Poezja: Rym Częstochowski

Co to jest rym częstochowski? Najpopularniejsza odpowiedź to: nieudolny, oklepany rym, prymitywny, czy wręcz prostacki, kojarzący się bardziej z reklamującą pączki rymowanką w witrynie sklepu niż z poważną poezją. Takie wyjaśnienie to jednak trochę mało, zwłaszcza że to co jest proste i oklepane dla jednej osoby, może robić uzasadnione wrażenie na innej osobie, która uzna rym za świeży i oryginalny. Więc obok tego, co "wydaje się" proste i brzydkie, postaram się wymienić parę przykładów rymów częstochowskich opartych na kwestiach gramatycznych niż estetycznych.

Zacznijmy jednak od najpopularniejszej definicji:

1. Rym częstochowski to "rodzaj połączenia rymowego wyrazów w wierszu, rymowance, piosence będący zestawieniem banalnym, powszechnie znanym, zbyt często stosowanym"(Wikipedia)

Jako przykłady mamy podane:

blizna - ojczyzna
wiosną - rosną
krew - śpiew
dal – żal

Jak widać, wszystkie te rymy są dokładne, co nie oznacza, że używanie rymów dokładnych świadczy o niskim kunszcie autora - często spotykana błędna interpretacja prze którą cierpią niewinne, nieraz całkiem dobre utwory.

Na pewno nie będzie rymem częstochowskim:

biorą - podporą
śniadanie - Azerbejdżanie
smutek - kogutek

Co więc znaczy "rym banalny"? Myślę, że chodzi tu o słowa które uniwersalnie każdemu cisną się do głowy, gdy pisze wiersz o określonej tematyce. Poniższe, zaimprowizowane wiersze będą składaył się tylko z rymów częstochowskich, czyli rymów które w tym kontekście każdemu przyszłyby do głowy jako pierwsze - stąd wiemy, że są banalne - proszę nie spodziewać się wysokiego poziomu :)

Nareszcie przyszła wiosna,
Pora roku to radosna.
Na niebie świeci słońce,
Przyjazne i gorące.
Na ziemi są kałuże,
Niewielkie oraz duże,
Szczęśliwe wszystkie dzieci,
Że słonko na nie świeci.

kolejny gatunek grzeszący nieprzeciętną ilością wciąż powtarzanych banałów - pieśń patriotyczna:

Gdy trąb bojowych słyszysz zew,
Który w twych żyłach gotuje krew,
Ruszaj do walki! Ruszaj do boju!
Broń swego kraju wśród bólu i znoju!

I oczywiście mój ulubiony gatunek - pieśń kościelna:

Jezu Chryste, Boże Panie
Daj nam dzisiaj zmiłowanie,
Niech ta światłość twojej łaski
Ześle na nas boskie blaski
Cierpisz za nas ciężkie rany,
Panie Jezu ukochany.

I tak dalej, i tak dalej...

Jak uniknąć tego typu "Częstochowy"? Nigdy nie używać pierwszego skojarzenia, które przyjdzie do głowy - to, że jest proste i oczywiste, znaczy również że każdy, kto je przeczyta, pomyśli sobie: Phi! I ja bym to samo napisał! To właśnie banał.

Inny sposób na wykrycie rymu częstochowskiego: gdy po przeczytaniu wersu pierwszego, już znamy rymujące się słowo w kolejnym, takie jest oczywiste i narzucające się:

Uwielbiam patrzeć na ogród wiosną,
Jak kwiaty...

Już znamy to słowo, prawda?

Idzie, już idzie Mikołaj Święty,
Rozdaje...

Po co czytać do końca?

2. Należy także unikać wykorzystywania rymów z powszechnie znanych utworów (Wikipedia)

Innymi słowy, nie kopiować oryginalnych zwrotów użytych przez innych autorów, w utworach które wszyscy znają:

Polak mały - orzeł biały,
przewodem - narodem,
chwałą - niemało...

świadczy to o braku oryginalności, i mimo, że niekoniecznie banalne, każdemu skojarzy się z czymś co już kiedyś słyszał, a więc - rym już oklepany.

3. Rażące są również takie same formy części mowy zestawione w rym - "rymy gramatyczne" (Wikipedia)

Tu nie można przyczepić się do niczego - jest to niezawodny i w 100% dokładny czujnik rymów częstochowskich. Rymy gramatyczne zawsze, zawsze wyglądają kiepsko. Nieważne, jak trudnych słów użyjemy i jak oryginalne zestawienie to będzie, nawet rym "niepunktualności - przewidywalności" jest rymem częstochowskim i brzydkim.

O co dokładnie chodzi? O to, że język polski, jako język fleksyjny, w którym o osobie, przypadku, czasie, trybie decydują końcówki, posiada mnóstwo słów, które w tym samym przypadku, czasie etc. będą miały identyczne zakończenia. I o tym każdy poeta powinien pamiętać. To, że wyrazy:

mamy-zapominamy
wiedzieliście-zrobiliście
obejrzano-wykonano
pudełeczko-okieneczko

mają takie same końcówki, nie znaczy, że powinniśmy tworzyć z nich rymy. Nie są to bowiem wyrazy rymujące się ze względu na brzmienie (to sztuka znaleźć i dobrać takie wyrazy), są to wyrazy na tyle zbliżone gramatycznie, że dzięki jednakowej odmianie nie mają innego wyboru, jak kończyć się w taki sam sposób (to żadna sztuka znaleźć i dobrać takie wyrazy) - a więc: prostactwo.

Głównymi winowajcami są tu rymowanki sklepowe, używane przez sprzedawców by uatrakcyjnić klientom zakupy. W utworach tych nieraz co drugi wers, brocząc krwią, potykając się o uporczywie mnożące się sylaby, doczołguje się wreszcie do końca strofy, z dumą umieszczając tam wyraz gramatycznie identyczny co poprzedni (brak poszanowania rytmu w rymujących się wierszach również świadczy o słabym warsztacie i braku kontroli nad tekstem)

Zaimprowizowany przykład:

Wszystkich klientów zapraszamy,
Do wyboru, do koloru pysznych ciasteczek mamy.
Bardzo się staraliśmy,
Całą noc świeże pączki smażyliśmy.

Czemu są to rymy częstochowskie? A to z tego powodu, że czasowniki "zapraszać" oraz "mieć" w pierwszej osobie liczby mnogiej czasu teraźniejszego zawsze będą miały końcówkę "-amy", podobnie jak kilka tysięcy innych czasowników. Zaś końcówka -liśmy dla czasownika w pierwszej osobie liczby mnogiej czasu przeszłego...Czy trudno znaleźć taki rym? Trzeba wręcz się pomęczyć, żeby znaleźć inną możliwość!

Jak tego uniknąć? Sprawdzać, czy nie rymujemy tej samej części mowy w tym samym czasie i formie, i powinno być dobrze - bo na przykład nie będzie rymem częstochowskim:

zapraszamy - jak u mamy

(czasownik - rzeczownik)

smażyliśmy - zachwyt istny

(czasownik - przymiotnik)

Na koniec pragnę przytoczyć pewną krótką dyskusję na forum KAFETERIA.pl. Autorka postu zapytuje, czym właściwie są rymy częstochowskie, i dostaje kilka przykładów. Jednak ciężko jej zrozumieć, co w tych przykładach jest nie tak, odnosząc mylne wrażenie że "częstochowskie" to to samo, co "dokładne". Prezentuje też kawałek swojej poezji, zatem ja pozwolę sobie szybko wymienić co dokładnie jest w niej częstochowskie.

Orzeł Biały ma sandały...i dlatego jest wspaniały...bardzo go kochamy i radosne nowiny dla niego mamy...
Orle Biały!!! Czy wiesz ze Polska Rzeczpospolita ma budowę niejednolitą ?!

Biały - sandały: nie ma nic złego w tym rymie. Jest dokładny, ale nie powiela znanych standardów ani nie jest powtórzeniem formy gramatycznej.

Biały - wspaniały jednak, to inna historia: Raz, że "orzeł biały - wspaniały" to pierwsze skojarzenie, jakie przyjdzie każdemu do głowy (przychodzi jeszcze do głowy "orzeł biały" - "pełen chwały"), a poza tym biały - wspaniały to identyczne odmiany tego samego typu przymiotników. Te same części mowy w tej samej formie = rym częstochowski.

kochamy - mamy: to co wyżej. "mieć" i "kochać" w 1 osobie liczby mnogiej czasu teraźniejszego ma identyczną odmianę, a tych samych części mowy w identycznej odmianie nie można uznać za ładne rymy.

Rzeczpospolita - niejednolitą: na pewno nie rym częstochowski. Jest to rym niedokładny, i tzw.konsonansowy, czyli oparty bardziej na podobieństwie spółgłosek niż samogłosek. Nie przejmuj się zatem, droga autorko, jak widzisz rymy częstochowskie są proste do wyłapania i łatwe do poprawienia!

środa, 17 lutego 2010

Horror : Villmark

Norweski horror "Villmark" zawiera wszystko, co lubię w horrorach: las, zabójcę niewidzialnego do ostatniej chwili, skomplikowane charaktery, niedopowiedzenia, tajemnicze symbole pozostawiające furtki do daleko idącej interpretacji...No i ten niepowtarzalny, surowy, skandynawski klimat.

Producent telewizyjny ma w planie nakręcenie reality show, którego uczestnicy będą musieli wieść prymitywne życie w surowej północnej puszczy. Jako zwolennik pełnych doświadczeń i integracji, zabiera swoją ekipę z paroma przyjaciółmi oraz swoją dziewczynę, by przygotować ich do długotrwałych zdjęć w plenerze. Wprowadzają się do drewnianej chatki w środku głuszy, i oczywiście niewiele trzeba czasu, by nasi bohaterowie odkryli opuszczony namiot, a w pobliżu zwłoki...Już wkrótce zamaskowany szaleniec zgodnie z tradycją "slash" zaczyna polować na młodych filmowców, a najwyraźniej zna las jak własną kieszeń...

Obok fabuły, obiektywnie mówiąc trzymającej się gatunkowych ram, napotykamy w filmie na kilka przedmiotów i sytuacji, które podpowiadają że tajemnica tego miejsca i mordów może sięgać dużo głębiej, i wręcz trzeba obejrzeć film po raz kolejny, z zupełnie innego punktu widzenia: garnki z wodą ułożone w krąg na podłodze tuż przed zaginięciem jednego z mężczyzn, model samolotu, oraz odbicie w oknie na starym zdjęciu...czy ten mężczyzna kogoś przypomina..? Starczy tych podowiedzi - obejrzyjcie sami, bo warto.

środa, 10 lutego 2010

Malarstwo: Victor Vasarely - Tygrysy


"Tygrysy" Vasarely'ego (1938) obchodzą się dookoła, warcząc wściekle, dzięki hipnotyzującym barwom aż jarzą się ze wściekłości, rozświetlając mroczną zieleń lasu. Za pomocą mistrzowskiego zastosowania kolorów opalizujące pasy na granicy między dwoma zwierzętami w oczach widza drżą i zarysowują ledwo widzialną płonącą linię między dwojgiem bestii. Ich lśniąca furia rozmywa się, stapia się z resztą natury, będąc jej częścią a jednocześnie błyszcząc wyraźnie na jej tle.

niedziela, 7 lutego 2010

Jan Strach : Le Sunset Salto

Mało ostatnio działo się na blogu, a to dlatego, że intensywnie dopieszczałem moją nową grę "Le Sunset Salto". Grę stworzyłem znów w Klik & Play, co zajęło mi około 3 miesięcy. Gwarantuję nieco skakania, jedno salto, mnóstwo nurkowania, parę zagadek, podwodne stworzenia i spory poziom frustracji (dostępne są podpowiedzi). Oryginalna muzyka w wysokiej jakości MIDI! Za osiągnięcia są nagrody! Do ściągnięcia oczywiście z Glorious Trainwrecks.

Grę można pobrać tutaj (plik zip pod opisem)

czwartek, 28 stycznia 2010

Herby : Biały Bór

Herb miasta Biały Bór (woj. Zachodnio-Pomorskie) przedstawia urodziwą damę trzymającą piłkę, otoczoną przez poroże jelenia. Niewiasta zowie się Damiana, kobieta według legendy obdarzona tak wielkim temperamentem, że latami pracowicie zdradzała swego męża, bednarza, z mężczyznami miejscowymi i przyjezdnymi. Gdy sobie kogoś upatrzyła, rzucała mu piłkę ze swego okna, co było sygnałem, że będzie go oczekiwać o zmierzchu. Mąż stracił cierpliwość i zabił ją w jednej ze swych beczek, po czym utopił w jeziorze. Niestety za późno - zarówno Damiana, jak i rogi jej męża znalazły doczesne miejsce w herbie...o którym pierwsze wzmianki pojawiają się w literaturze już w roku 1394!

Wszystkie informacje o herbie Białego Boru znalazłem tutaj:
"Miasto i Gmina Biały Bór"

Design : Owen Jones "Grammar of Ornament" 1868

Ogromne dzieło, od deski do deski wypełnione setkami przykładów wzornictwa z każdego zakątka świata i każdej ważnej kultury. Niewyczerpane źródło inspiracji, wiecznie zaskakujące pozornie znanymi motywami, które jednak wyodrębnione same w sobie stanowią małe dzieła sztuki. W całości darmowe, w całości online, ogromne ilustracje zapewnią godziny zachwytu i mnóstwo pomysłów do wykorzystania.

Na: http://www.illuminated-books.com/books/grammar.htm

piątek, 22 stycznia 2010

Popkultura : Pete Bennett

Pete Bennett - połączenie skrajnego ADHD z ciężką odmianą Tourette'a - był zwycięzcą 7. edycji brytyjskiego Big Brothera. Ten wiecznie uśmiechnięty kłąb ledwo skoordynowanych ruchów w swojej taśmie wysłanej na casting przyznaje się, że próbował powstrzymywać swój zespół Tourett'a (niekontrolowane tiki wokalne oraz niekontrolowane gesty), ale to tylko sprawiało, że następny raz był jeszcze gorszy. Zamiast się hamować postanowił więc że po prostu będzie sobą, z całym zestawem dziwactw, i opłaciło mu się - dzielnie przebrnął przez cały program, do zwycięstwa , po drodze czyniąc znaki firmowe ze swoich ciągłych wtrąceń "wankers!" lub "izamana!"

A oto zaledwie kilka Youtubowych filmów z Big Brothera z jego udziałem - niestety YouTube uniemożliwiło zamieszczanie filmów z Big Brothera na blogach.

piątek, 15 stycznia 2010

Muzyka: Erik Satie - Danse De Travers cz.II



Erik Satie był jak z innego świata, tworząc z pozoru proste lecz promieniejące głębokim pięknem i spokojem utwory na pianino, łamiąc reguły ,zmieniając tempo, lekceważąc obowiązkowy podział na takty, i wymyślając niestworzone tytuły dla swoich zwiewnych miniatur. Oto drugi z "danses de travers" - "skośnych tańców" - mój ulubiony z jego repertuaru i o wiele, wiele za krótki.

czwartek, 14 stycznia 2010

Gry Komputerowe : Stranded 2


Jeśli tak jak ja najbardziej lubicie gry które natychmiast przenoszą was w zupełnie inny świat, "Stranded 2" jest opcją wspaniałą. W tym ambitnym symulatorze rozbitka gracz zostaje wyrzucony przez ocean na bezludną wyspę, gdzie zbierając rośliny, polując na zwierzęta, uprawiając zboże i owoce musi utrzymać się przy życiu, w miarę zdobywania doświadczenia i nowych materiałów wykonując coraz bardziej przemyślne urządzenia, budowle i potrawy. Dla tych, którym sama radość poszerzania horyzontów nie wystarcza, jest opcja "przygody" w której wykonanie odpowiednich czynności i osiągnięcie odpowiedniego poziomu umożliwi odwiedzenie innych wysp, gdzie poznamy tubylców i nowe gatunki roślin i zwierząt.

Mimo mnogości skrótów klawiszowych, funkcji możliwych do wykonania myszką, jak również rozmaitych ziół, gałązek i zwierzątek, stosunkowo szybko można przyzwyczaić się do możliwości oferowanych przez interfejs, po czym ochoczo zagłębić się w ocean dostępnych funkcji i połączeń najróżniejszych materiałów. Mówiąc ocean mówię serio, już powierzchowne przejrzenie forów poświęconych grze daje nam kilkadziesiąt napojów, potraw, narzędzi, broni, budynków możliwych do wykonania za pomocą połączenia ze sobą odpowiednich składników. Wbrew pozorom nie wszystko podpowie nam zwykła intuicja, przykładowo - prosto wpaść na to, że drewniana strzała = gałązka + pióra, ale już do łuku potrzebna będzie nam bawełna i gałązka. Czy jednak wystarczy połączyć te dwie rzeczy? Oj nie - bawełnę wpierw trzeba przerobić na sznurek, zaś gałąź namoczyć, by stała się giętka. I dopiero namoczona gałąź, połączona z nitką bawełnianą da nam łuk. A to jedna z najprostszych broni w grze, szalone połączenia sięgają dużo dalej (kusza = gałąź + pręt żelazny <> + sznurek + mały pręt żelazny + młotek). Jednakże do przejścia dalej nie jest konieczne osiągnięcie maksymalnej możliwej kombinacji. Zdobywane umiejętności (częste sianie i zbieranie roślinek daje umiejętności farmerskie, zaś częste używanie łopaty z czasem przyniesie coraz ciekawsze znaleziska), realistycznie oddana zmiana pór dnia, współczynniki głodu, pragnienia i zmęczenia sprawiają, że gra ani na chwilę nie staje się nudna, a prosty lecz uroczy trójwymiarowy klimat sprawia że po przerwie zawsze chce się do niej wracać.

Do pobrania za darmo ze strony producenta.

czwartek, 7 stycznia 2010

Cyberkultura : Shaye Saint John

Shaye St John w internecie obecna jest ponad 10 lat, choć ostatnimi czasy nieco przycichła.

Shaye St John to "artystyczny" projekt pana Erica Fourniera, który z wielkim oddaniem i dedykacją przez szereg lat przywdziewał maskę rozdziawionego manekina, perukę i sztuczne rączki i nagrywał filmy pląsając w kostiumie lub obwożąc lalę na wózku inwalidzkim i torturując plastikowe zabawki. Całość okraszona jest przyprawiającymi o atak padaczki efektami wizualnymi oraz całą masą hałaśliwych bzyków, frenetycznych zapętleń i powtórzeń. Całość aż krzyczy: "wyrzucili mnie z akademii sztuk pięknych i źle mi z tym". Trzeba przyznać, że czasami Eric potrafi stworzyć atmosferę, poruszające się manekiny potrafią przestraszyć - ale wszystkiego jest trochę za dużo, za kolorowo i za głośno. Tym niemniej nadal porusza wirtualną społeczność, i co jakiś czas ktoś pyta: kim jest ten chory człowiek? I co jakiś czas ktoś woła: geniusz!!! Shaye St John wydała parę DVD ze swoimi przygodami.

Oficjalna strona (najwyraźniej ktoś litościwy włamał się na stronę i zastąpił wszystkie grafiki portretem bardzo brzydkiej kobiety)
Oficjalny kanał YouTube

środa, 6 stycznia 2010

Medycyna : Trzeszczki

Trzeszczki to dwie malutkie, kostki umiejscowione poniżej stawu śródstopno-paliczkowego dużego palca (czyli u nasady). Mimo niewielkich rozmiarów aparat trzeszczkowy, łączący się z kilkoma więzadłami i ścięgnami przodostopia, pełni ważną funkcję w amortyzacji, absorpcji uderzeń, właściwym rozmieszczeniu nacisku podczas chodzenia. Zapalenie trzeszczki często pozostaje nierozpoznane przez lekarzy, którzy nieraz po prostu zapominają o tych nieznacznych formacjach. W wypadku rwącego bólu w okolicy dużego palca, przy braku stwierdzonego zapalenia czy urazu, powodem jest często zapalenie trzeszczki, a lekarstwem odpoczynek i odciążenie obolałej stopy.

Nie tak trudno jest uszkodzić aparat trzeszczkowy - wystarczy długotrwały, zwiększony nacisk na trzesczki lub uraz wywołany uderzeniem w śródstopie, i już trzeba unieruchomić stopę na 6-8 tygodni. Częstym nieporozumieniem jest stwierdzenie złamania trzeszczki na skutek urazu, podczas gdy często jedna z nich od urodzenia podzielona jest na dwie części.

Trzeszczki to kości heterotopowe, co oznacza że powstały ze skostniałych ścięgien, jak rzepka w kolanie.

Wszystkie te mądre fakty zaczerpnąłem z artykułu:
"Sesamoiditis" M. Drwięga, Carolina Medical Center