Witam serdecznie. W duchu zbliżającego się Halloween i ja poczułem klimat oraz potrzebę, by podzielić się jedną z nielicznych rzeczy, która choć może nie napełnia mnie bezbrzeżnym przerażeniem, to jednak od dzieciństwa wywołuje u mnie uczucia mocno nieswoje.
Manekiny - modele z tworzywa, zastygnięte w jednej pozie, ucharakteryzowane by mniej lub bardziej przypominać istoty ludzkie. Niebezpiecznie blisko tzw. "doliny niesamowitości" czyli momentu gdzie coś, co ma nam przypominać żywego człowieka osiąga poziom realizmu, który zamiast komfortu psychicznego budzi w nas dyskomfort, a nawet strach. Zamieszczam a propos ciekawy wykres stworzony przez prof. Masahiro Mori:
Teoria jego głosi, że im bardziej przedmiot martwy zbliża się wyglądem do istoty ludzkiej - tym większa nasza do niego sympatia - do pewnego momentu. Następuje bowiem gigantyczny uskok, który tłumaczy też czemu zombie pozostają wiecznie żywym (haha) tematem wszelkiej maści filmów i gier komputerowych - zamieszkują samo dno naszej doliny, będąc, całkiem dosłownie, jednocześnie żywymi ludźmi i martwymi ciałami.
Wróćmy do tematu. Manekiny, które niepokoją mnie od kiedy tylko pamiętam (i na pewno nie pomogła obejrzana w dzieciństwie niewinna komedia romantyczna). Nie jestem sam - lęk przed manekinami i lalkami jest fobią bardzo powszechną i nosi nazwę pediofobia. Poniżej kilka filmów dla osób, które jak ja, fobię leczą metodą masochistyczną - zderzając się z premedytacją z tematem, który najbardziej rozstraja ich nerwowo.
Najpierw klasyk - Krótki film "Still Life", reż. Jon Knautz:
Następnie, o nieco podobnym wydźwięku, włosy jeżąca scena z gry Condemned:
Oraz Wycinek programu typu "ukryta kamera" z wysp. Osobiście nie odnajduję tu nic śmiesznego...brrr.
Gdyby komuś było mało, zostawiam was z miejską legendą rodem z Meksyku. "La Pascualita" - manekin od roku 1930 wystawiany w oknie wystawowym sklepu z sukniami ślubnymi w mieście Chihuahua. Od momentu pojawienia, manekin ze względu na niesamowicie realistyczne wykonanie, dawał początek najdziwniejszym plotkom - wielu uważa, że manekin to w rzeczywistości doskonale zabalsamowane zwłoki córki właściciela, która zmarła w dniu swojego ślubu, ukąszona przez czarną wdowę. Rzecz jasna, całokształt wiedzy naukowej podpowiada nam że niewykonalne jest tak doskonałe zachowanie zwłok przez tak długi czas - nie da się jednak zaprzeczyć, że realizm wykonania jest powalający (spójrzcie tylko na dłonie). Co więcej niektórzy klienci przysięgają, że manekin wodził za nimi wzrokiem lub poruszył się nieznacznie...
Oraz Wycinek programu typu "ukryta kamera" z wysp. Osobiście nie odnajduję tu nic śmiesznego...brrr.
Gdyby komuś było mało, zostawiam was z miejską legendą rodem z Meksyku. "La Pascualita" - manekin od roku 1930 wystawiany w oknie wystawowym sklepu z sukniami ślubnymi w mieście Chihuahua. Od momentu pojawienia, manekin ze względu na niesamowicie realistyczne wykonanie, dawał początek najdziwniejszym plotkom - wielu uważa, że manekin to w rzeczywistości doskonale zabalsamowane zwłoki córki właściciela, która zmarła w dniu swojego ślubu, ukąszona przez czarną wdowę. Rzecz jasna, całokształt wiedzy naukowej podpowiada nam że niewykonalne jest tak doskonałe zachowanie zwłok przez tak długi czas - nie da się jednak zaprzeczyć, że realizm wykonania jest powalający (spójrzcie tylko na dłonie). Co więcej niektórzy klienci przysięgają, że manekin wodził za nimi wzrokiem lub poruszył się nieznacznie...
źródła:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz