Corridor 7 : Alien Invasion było niezbyt imponującym klonem DOOM'a, osadzonym w stacji kosmicznej, bardzo sterylnej i nudnej. Jednak do tej pory gra w Corridor 7 budzi w graczach mrożące krew w żyłach wspomnienia, a to za sprawą potwora zwanego Solrac, ogromnej lewitującej czaszki ze świecącymi oczodołami, która podczas gry zupełnie losowo pojawiała się znikąd i z obłąkanym śmiechem nacierała na bohatera, za chwilę rozpływając się w powietrzu. W czasach maksymalnie dopracowanych horrorów, te kilka strasznych pikseli nadal króluje jako jeden z najstraszniejszych motywów w grach komputerowych.
poniedziałek, 30 listopada 2009
poniedziałek, 23 listopada 2009
Kultura : Pierścionki
Pierścionek zaręczynowy wręcza mężczyzna ukochanej kobiecie, prosząc ją o rękę, na znak swej głębokiej i dozgonnej miłości, oraz by wyrazić gotowość do zawarcia z nią związku małżeńskiego. Pierścionek powinien być ze złota i zawierać diament. Czemu akurat diament? Wszystko jest kwestią odpowiedniego marketingu, o czym wiedziała już w latach 20tych spółka De Beers, wówczas gigant mający praktycznie monopol na wydobywane na całym świecie diamenty. Firma rozwijała się prężnie, na początku XX wieku osiągając 90% udział w światowym rynku i dyktuąc podaż i cenę drogocennych kamieni. Sytuacja zmieniła się na skutek krachu w latach 20-tych, kiedy to wszystkie drogie kruszce i kamyczki zaczęły tracić wartość z dnia na dzień. Zamiast nabywać nowe brylanty, ludzie woleli sprzedawać wszystkie swoje kosztowności, by mieć za co wyżywić siebie i rodzinę. W ciągu 20 następnych lat sprzedaż diamentów spadła o 50%! Uratowały firmę prężne działania propagandowe oraz chwytliwe hasła w rodzaju: "Diamenty są wieczne" oraz "Diamenty są najlepszym przyjacielem dziewczyny". Najskuteczniejsi okazali się reprezentanci firmy, którzy w krótkim czasie przeszkolili wszystkich jubilerów w kraju w kwestii odpowiedniego doradztwa młodym mężczyznom w kwestii doboru pierścionka dla swych dam. Sprzedawcy mieli mianowicie zapewniać przyszłych żonkosi, że absolutne minimum, jakie należy wydać na tak ważny podarunek to równowartość 2-3 miesięcznych pensji. Akcja okazała się skuteczna. Ceny wzrosły, popyt nie spadł - obecnie, 78% pierścionków zaręczynowych sprzedawanych co roku na całym świecie zawiera właśnie ów iskrzący i nieprzyzwoicie drogi kamień.
Pomysłowość jubilerów oraz spółek handlujących złotem i szlachetnymi kamieniami sięga jednak dużo dalej! Skoro mamy pierścionki symbolizujące oświadczyny, a tylu mężczyzn niegotowych jeszcze na ten tak poważny krok, czemu by nie wypromować pierścionka symbolizującego stan pośredni, czyli wielkie uczucie, ale może jeszcze nie do końca, aczkolwiek niewykluczone, że wprzyszłości owszem, może i nawet jeszcze kolejny pierścionek? W żadnym razie nie zaręczynowy, może...przedzaręczynowy? Angielskie propozycje: "Friendship ring" (nazwa o faktycznej historycznej przeszłości, jednak do tej pory niemająca kontekstu romantycznego) lub też "Promise ring" - pierścionek-obietnica, brzmią przekonująco i zobowiązująco. Już obecnie młodzi amerykańscy mężczyźni masowo zakupują dla swych wybranek pierścionki, najczęściej z motywem serca bądź dwóch serduszek. Dyskretna presja ze strony sklepów jubilerskich cały czas rośnie, dając do zrozumienia zakochanym, że odpowiedni pierścionek (najlepiej, rzecz jasna, z niewielkim diamencikiem) wspanialej wyrazi głębokość ich uczucia niźli tysiąc słów.
Wybranka serca ma zatem już na palcach pierścionek przedzaręczynowy i zaręczynowy, nadchodzi więc, rzecz jasna, czas na obrączkę. W niektórych krajach noszona na palcu serdecznym dłoni lewej (jako, że według starołacińskich podań, tam właśnie zaczyna się "vena amoris" - żyła miłości, prowadząca prosto do serca) lub też prawej (która, jako łacińska dextra, kojarzy się również w języku polskim z czymś dobrym i uczciwym, czego nie można powiedzieć o stronie lewej, sinistra). W Szwecji, obrączki noszone są już od zaręczyn (a macie, diamentowe koncerny!), tak samo jak w Grecji, gdzie podczas ortodoksyjnego obrządku zaślubin przekłądanse są z dłoni lewej na prawą. Z kolei wśród jeszcze bardziej ortodoksyjnych katolików rosyjskich, w ceremonii zakładania obrączek bierze udział zarówna młoda para, jak i kapłan oraz świadek. Srebrna obrączka panny młodej wpierw zakładana jest na palec pana młodego, zaś złota obrączka pana młodego ląduje na paluszku panny młodej. Następnie ma miejsce skomplikowana wymiana obrączek między młodymi, podczas której pierścionki jeszcze kilka razy zmieniają właściciela.
Obrączka ślubna jest, rzecz jasna, symbolem wierności i stałości uczuć w małżeństwie. Gdyby jednak ktoś wyjątkowo podejrzliwy chciał mieć dodatkową pewność, może zafundować ukochanej osobie pierścień turecki, czy też "pierścień - łamigłówkę". Pierścienie te do tej pory wręczane są kobietom przez ich mężów w Grecji i na terenie Turcji. Złożone są one z kilku cieniutkich metalowych obręczy, które dopiero po ułożeniu w odpowiedniej kolejności i przekręceniu w odpowiednie strony zazębiają się, tworząc grubszą obrączkę z pięknym deseniem skomplikowanego węzła. Rzekomo, gdy niewierna kobieta zdjęła obrączkę z palca by dopuścić się skoku w bok, obrączka rozpadała się na kawałki i jedynie mąż, znający tajemnicę mechanizmu był w stanie złożyć ją z powrotem. Obrączka w kawałkach, zamiast obrączki w całości na palcu żony była wobec tego pewnym dowodem niewierności. Owa błyskotliwa dedukcja nie uwzględniała możliwości, że żona mogła posiadać talent do łamigłówek, lub też równie prawdopodobnej możliwości, że w razie czego obecność obrączki żadnej ze stron zbytnio nie przeszkadzała.
I drapią się biedni jubilerzy w głowę, i biedzą się: no dobrze, sprzedaliśmy im pierśiconek obietnicowy; pierścionek zaręczynowy i piękne obrączki, ale co teraz..?
Teraz oczywiście pierścień urodzinowy, który ABSOLUTNIE WYPADA kupic żonie z okazji narodzin każdego dziecięcia, a przynajmniej pierworodnego.
Jak również trilogy ring (pierścień - trylogia?) zawierający nie jeden diament a trzy, symbolizujące przeszłość, teraźniejszość, i owocną przyszłość trwającego związku.
Pomysłowość jubilerów oraz spółek handlujących złotem i szlachetnymi kamieniami sięga jednak dużo dalej! Skoro mamy pierścionki symbolizujące oświadczyny, a tylu mężczyzn niegotowych jeszcze na ten tak poważny krok, czemu by nie wypromować pierścionka symbolizującego stan pośredni, czyli wielkie uczucie, ale może jeszcze nie do końca, aczkolwiek niewykluczone, że wprzyszłości owszem, może i nawet jeszcze kolejny pierścionek? W żadnym razie nie zaręczynowy, może...przedzaręczynowy? Angielskie propozycje: "Friendship ring" (nazwa o faktycznej historycznej przeszłości, jednak do tej pory niemająca kontekstu romantycznego) lub też "Promise ring" - pierścionek-obietnica, brzmią przekonująco i zobowiązująco. Już obecnie młodzi amerykańscy mężczyźni masowo zakupują dla swych wybranek pierścionki, najczęściej z motywem serca bądź dwóch serduszek. Dyskretna presja ze strony sklepów jubilerskich cały czas rośnie, dając do zrozumienia zakochanym, że odpowiedni pierścionek (najlepiej, rzecz jasna, z niewielkim diamencikiem) wspanialej wyrazi głębokość ich uczucia niźli tysiąc słów.
Wybranka serca ma zatem już na palcach pierścionek przedzaręczynowy i zaręczynowy, nadchodzi więc, rzecz jasna, czas na obrączkę. W niektórych krajach noszona na palcu serdecznym dłoni lewej (jako, że według starołacińskich podań, tam właśnie zaczyna się "vena amoris" - żyła miłości, prowadząca prosto do serca) lub też prawej (która, jako łacińska dextra, kojarzy się również w języku polskim z czymś dobrym i uczciwym, czego nie można powiedzieć o stronie lewej, sinistra). W Szwecji, obrączki noszone są już od zaręczyn (a macie, diamentowe koncerny!), tak samo jak w Grecji, gdzie podczas ortodoksyjnego obrządku zaślubin przekłądanse są z dłoni lewej na prawą. Z kolei wśród jeszcze bardziej ortodoksyjnych katolików rosyjskich, w ceremonii zakładania obrączek bierze udział zarówna młoda para, jak i kapłan oraz świadek. Srebrna obrączka panny młodej wpierw zakładana jest na palec pana młodego, zaś złota obrączka pana młodego ląduje na paluszku panny młodej. Następnie ma miejsce skomplikowana wymiana obrączek między młodymi, podczas której pierścionki jeszcze kilka razy zmieniają właściciela.
Obrączka ślubna jest, rzecz jasna, symbolem wierności i stałości uczuć w małżeństwie. Gdyby jednak ktoś wyjątkowo podejrzliwy chciał mieć dodatkową pewność, może zafundować ukochanej osobie pierścień turecki, czy też "pierścień - łamigłówkę". Pierścienie te do tej pory wręczane są kobietom przez ich mężów w Grecji i na terenie Turcji. Złożone są one z kilku cieniutkich metalowych obręczy, które dopiero po ułożeniu w odpowiedniej kolejności i przekręceniu w odpowiednie strony zazębiają się, tworząc grubszą obrączkę z pięknym deseniem skomplikowanego węzła. Rzekomo, gdy niewierna kobieta zdjęła obrączkę z palca by dopuścić się skoku w bok, obrączka rozpadała się na kawałki i jedynie mąż, znający tajemnicę mechanizmu był w stanie złożyć ją z powrotem. Obrączka w kawałkach, zamiast obrączki w całości na palcu żony była wobec tego pewnym dowodem niewierności. Owa błyskotliwa dedukcja nie uwzględniała możliwości, że żona mogła posiadać talent do łamigłówek, lub też równie prawdopodobnej możliwości, że w razie czego obecność obrączki żadnej ze stron zbytnio nie przeszkadzała.
I drapią się biedni jubilerzy w głowę, i biedzą się: no dobrze, sprzedaliśmy im pierśiconek obietnicowy; pierścionek zaręczynowy i piękne obrączki, ale co teraz..?
Teraz oczywiście pierścień urodzinowy, który ABSOLUTNIE WYPADA kupic żonie z okazji narodzin każdego dziecięcia, a przynajmniej pierworodnego.
Jak również trilogy ring (pierścień - trylogia?) zawierający nie jeden diament a trzy, symbolizujące przeszłość, teraźniejszość, i owocną przyszłość trwającego związku.
A gdy pożycie małżeńskie już się rozpocznie, dobrze zaciągnąć niewielki kredyt na pierścionek wieczności (eternity ring) - symbolizujący udany związek małżeński, zachowanie wierności przysięgom, wieczny szacunek dla małżonka - który ABSOLUTNIE POWINIEN składać się wyłącznie z drogich kamieni na całej swej długości i grubości.
History Of The Engagement Ring
O obrączkach (jęz. ang)
Etykiety:
Design,
Kultura,
Popkultura
środa, 18 listopada 2009
Muzyka : Jacques Ibert - Deux Interludes, cz.2
Utwór piękny sam w sobie, ale grany przez trójkę bosonogich dzieci w szwedzkiej szkole w środku lata nabiera zupełnie szczególnej magii - mimo rzekomych niedoskonałości nie chciałbym już nigdy słyszeć innej wersji.
Etykiety:
Muzyka
Kultura : Salvia
Znudzona młodzież na całym globie dobrze się bawi paląc (w Polsce od tego roku nielegalną) szałwię wieszczą, wpierw używaną przez potomków azteków w celu osiągnięcia oświecenia, obecnie środek służący głównie kupie śmiechu podczas wspólnych odlotów. Jeden wdech dostarcza kilkuminutowych halucynacji, ślinotoku, utraty kontroli nad ruchami kończyn, głupawego rechotu i bełkotu. Słowem: zabawa dla całej rodziny. Mnogość filmików na youtubie z młodzieżą odlatującą na szałwii gwarantuje rozrywkę lepszą niż rodzime kabarety.
Wystarczy wpisać "salvia trip" ale już to za was zrobiłem, moi kochani
Wystarczy wpisać "salvia trip" ale już to za was zrobiłem, moi kochani
Etykiety:
Kultura
poniedziałek, 2 listopada 2009
Kultura : "Uśmiech z Baekje"
Baekje było jednym z trojga królestw starożytnej Korei, razem z Goguryeo i Silla. Dziś niewiele wiadomo o Baekje (zwanym również Paekche), a głównym źródłem wiedzy pozostają pozostawione przez twórców z Baekje rzeźby i płaskorzeźby, najczęściej portrety Buddy. Od dzieł mistrzów z innych zakątków kraju odróżnia figury z Baekje charakterystyczny zagadkowy uśmiech, nierzadko porównywany do uśmiechu Mona Lisy: Uśmiech tajemniczy, a jednocześnie serdeczny, symbolizujący głęboką wiedzę na równi z wielką dobrocią. Pełne życia i zwiewne w porównaniu z nieco nadętą i sztywną manierą rzeźbiarzy z innych królestw, rzeźby z Baekje do dziś zachwycają i skłaniają do myślenia, pozostając w żywym kontraście do innych znanych nam sposobów portretowania Buddy jako roześmianego grubasa lub też poważnego mnicha pogrążonego w głębokiej medytacji.
Jeszcze parę przykładów uśmiechu
Jeszcze parę przykładów uśmiechu
Subskrybuj:
Posty (Atom)