środa, 20 czerwca 2012

Psychologia : "Przeglądacz"

Niechaj ten post będzie kolejnym postem a także przy okazji pewnym usprawiedliwieniem mojej zmniejszonej aktywności. Osobowość typu Przeglądacz (moje własne nieporadne tłumaczenie angielskiego terminu "Scanner personality"), to moja osobowość, z którą w pełni się identyfikuję od kiedy dowiedziałem się o jej istnieniu.

Typowy Przeglądacz jest przeciwieństwem Specjalisty. Specjalista to człowiek, który jest ekspertem w jednej konkretnej dziedzinie, której bezgranicznie się oddaje, z którą wiąże swą profesję bądź też czas wolny. Wie w czym jest dobry i co go interesuje. Wielu ludziom wydaje się, że każdy powinien być Specjalistą, że każdy w swym życiu powinien odnaleźć jedną pasję i jej się oddawać, zaś jeśli zainteresowania jego są rozmyte i nie skupione na konkretnej dziedzinie, to prawdopodobnie coś w życiu zawalił, zbłądził i nigdy już nie odnajdzie swej drogi. Tego typu przemyślenia są nieodłączną zmorą Przeglądacza i bez ustanku hamują go i dołują.

Przeglądacz jest bowiem osobą, którą interesuje wszystko. Zainteresowania powracają cyklicznie, bądź przychodzą i znikają gdy Przeglądacz zaspokoi swoją ciekawość tematu. Dziś sztuka układania kwiatów, za tydzień rakieta domowej roboty, potem wyłącznie architektura bizantyjska. Pewna "skanerka" opisywała na swym blogu o tym, jak zaczęła pasjonować się karate. Po dojściu do brązowego pasa stwierdziła, że wystarczająco zgłębiła temat i porzuciła sztuki walki, by zainteresować się językiem rosyjskim. Po osiągnięciu poziomu zaawansowanego straciła zainteresowanie i udała się w innym kierunku. Jeśli wydaje ci się to znajome, drogi czytelniku, nie martw się: nic ci nie dolega i na pewno nie jesteś gorszy od innych. Ty i ja to Przeglądacze. By jeszcze poprawić Ci humor, przypomnę że paręset lat temu ludzie tacy jak my zwani byli "Ludźmi Renesansu" ;)

Z pomocą przychodzi nam pani Barbara Sher, która w swych książkach "I could do anything if I only knew what it was", oraz nowszą "Refuse to choose!" po raz pierwszy opisała typ Przeglądacza oraz mocne i słabe strony tegoż, dając mnóstwo rad i pomysłów na wykorzystanie pełnego potencjału owej cudownej osobowości. Muszę chyba kupić te książki. Choć z moim Przeglądactwem (i z faktem że nigdy nie będę Specjalistą w jednej dziedzinie) pogodziłem się dawno, mam uczucie że wciąż zbyt dużo rzeczy wymyka mi się spod kontroli i mógłbym lepiej panować nad moimi rozległymi pasjami i kilkudziesięcioma zaczętymi, a wciąż niezakończonymi projektami.

By jeszcze bardziej pocieszyć mych Przeglądaczy po fachu, podzielę się z wami rzeczami którymi jednocześnie się zajmuję już od dawna:

Siedem równolegle prowadzonych projektów muzycznych (plus 3 zespoły w przeszłości);
Mój netlabel Underpolen;
Gry komputerowe (dwie większe, siedem mniejszych) ;
Czasopismo które wydawałem przez rok i szczęśliwie zdecydowałem się przestać gdy zabrakło w/w pasji.

^To jedyne rzeczy ukończone i pod kontrolą. Następnie rzeczy które chaotycznie uzupełniam gdy chwilowo poczuję przypływ woli.

Jedna wielka gra którą ze zmiennym poświęceniem lepię już od trzech lat i nie jestem nawet w połowie;
Gra tekstowa (gotowy dopiero jeden rozdział);
Level do Knytt Stories, który mimo że jest piękny i gotowy w 3/4, chyba nigdy nie zostanie zakończony;
Film animowany z którego mam może 3 minuty;
Około pięciu pozaczynanych wiele lat temu "opowiadań" czy "powieści";
Rozmaite "dziełka" graficzne, które w wolnym czasie tworzę głównie z ciekawości co wyjdzie na końcu. Ostatnio, by symbolicznie je opanować zacząłem zamieszczać je na janstrach.blogspot.com .
Oczywiście nadal istnieje moja kolekcja starych planów miast i map, której nie mam kiedy rozbudowywać;
Niegdyś zacząłem listę wypitych piw, którą układałem wg indywidualnych ocen smakowych - znudziło mi się po przekroczeniu 50ciu;
Pozaczynane i nigdy nie zakończone koncepty gier karcianych, planszowych itp.;

Czy to wszystko? Ależ nie!

Z nowszych: Ostatnio przez miesiąc pasjonowałem się szachami. Grałem w nie wciąż na komórce, rozczytywałem się o taktyce, strategii, uczyłem się otwarć i analizowałem szachowe zagadki. Po miesiącu mi przeszło.

Jakiś czas temu podjąłem mocne postanowienie (haha!) iż przeczytam Finnegan's Wake. Dawałem dzielnie radę przez 3 strony. Przeszło. Dla zainteresowanych, online tutaj z mnóstwem komentarzy.

Jak wyżej, "Boska Komedia". Nie wiem czemu nie mam już ochoty, albowiem jest naprawdę ciekawe. Doszedłem do połowy "Piekła". Dla zainteresowanych wspaniała strona z dwoma przekładami do wyobru i mnóstwem przypisów tutaj.

Inne rozpoczęte i porzucone zainteresowania: programowanie (które regularnie próbuję podjąć i zniechęcam się przy pierwszych trudnościach), filozofia, astronomia, utwory na podstawie formuł matematycznych (fajnie się je rozpisuje, ale nie mam ochoty ich nagrywać), matematyka, historia języka, język francuski, mieszanie drinków (mój bajerancki shaker już zdążył zardzewieć), rzeźba w drewnie (szczęśliwie nim moje zainteresowanie minęło nie zdążyłem kupić nawet dłutka)...to tylko te które w tej chwili przychodzą mi do głowy.

I mnóstwo,

mnóstwo,

innych pierdół.

Oczywiście jak najbardziej temat zahacza o niniejszego bloga. Gdy zaczynałem, było mnóstwo rzeczy o których chciałem wspomnieć. Następnie były to rzeczy jakie na bieżąco znajdowałem w internecie. Ale ostatnio z długaśnej fazy absorpcji - czytania o rzeczach, zbierania danych, którymi mogłem się podzielić - przeszedłem w długaśną fazę produkcji, wydając na świat mnóstwo muzyki, obrazków, itd - na co poświęcam 90% czasu. Co będzie dalej - nie wiem gwarantuję co najmniej 1 post miesięcznie.

Fakt, frustruje mnie to mnóstwo pozaczynanych projektów, ledwo napoczętych zainteresowań, ale pocieszają mnie dwie rzeczy: po pierwsze, mimo wszystko uwielbiam uczucie gdy dowiaduję się zupełnie nowych rzeczy, zawsze wolę posiadać garść informacji na określony temat, niż nigdy się nim nie zainteresować - bo każdy nawet ślad takiej wiedzy to rzecz piękna, która wzbogaca życie i wprowadza trochę barwy, choćby nieznacznie - uczucie, którego Specjaliści na pewno rzadziej mają okazję zaznać niż Przeglądacze.

Po drugie, dzięki internetowi, wiem że nie jestem sam - jest mnóstwo Przeglądaczy - "Scanners" na całej planecie i wcale nie uważamy się za gorszych! Są o nas książki!

Czy i ty jesteś Przeglądaczem, którego zainteresowania nieustannie skaczą, zmieniają się, cyklicznie odnawiają się i zanikają? Zostaw ślad w komentarzach!